Bez dwóch zdań, Warta Poznań przeżywa obecnie trudne chwile. Drugi z rzędu spadek z rzędu spowodował kolejną rewolucję nie tylko w kadrze “Zielonych:, ale też w sztabie szkoleniowym. Nowym trenerem Warty został 33-letni Maciej Tokarczyk, który prowadził w poprzednim sezonie Wisłę Puławy. Rozmawialiśmy z nim o jego doświadczeniu, o celach “Zielonych” i o tym jak przebiega przebudowa drużyny.
Roch Orzechowski (iGol.pl): Zacznijmy od dość oczywistego pytania, dlaczego wybrał Pan właśnie Wartę Poznań, czyli klub, który przez ostatnie dwa lata ma duży problem ze stabilizacją sportową oraz finansową?
Maciej Tokarczyk (Warta Poznań): Dla mnie, dla młodego trenera ważne było, żeby po Wiśle Puławy postawić kolejny krok w większym klubie. Warta dla mnie jest klubem o bardzo dużej historii, która sięgała topowej polskiej piłki. Jest to dla mnie krok do przodu, środowisko, które tutaj zastałem też jest nastawione na rozwój, na myślenie procesowe.
Warta dwa lata z rzędu zanotowała spadek, natomiast osoby, które zarządzają otwarcie mówią o popełnionych błędach, a myślę, że jest to niespotykane na tym poziomie. Cieszy mnie ta otwartość i wierzę, że zostały wyciągnięte wnioski. Już zostały wdrożone pewne rzeczy, które były konieczne do zmiany. Są to rzeczy, które pasują do mnie, jako trenera, czyli myślenie procesowe oraz chęć na rozwój nie tylko pod względem drużyny, ale całości projektu.
❗ Nowy Trener Zielonych, Maciej Tokarczyk, oficjalnie rozpoczął pracę w Warcie Poznań.
Szczegóły 🔗 https://t.co/8GEmjwhtys
Trenerze, witamy w Zielonej Rodzinie i życzymy wielu sukcesów! 💚 pic.twitter.com/h8r1b2XyX8
— Warta Poznań (@WartaPoznan) June 25, 2025
Jaki jest cel Warty Poznań na obecny sezon? Czy może jest to powrót do 1 Ligi, utrzymanie, czy po prostu zbudowanie na nowo drużyny?
Ja nie chcę mówić teraz o celach, ponieważ nie chcę ustawiać sufitu tej drużynie. Myślę, że ta drużyna, która się tworzy ma bardzo duże możliwości już teraz. Są to młodzi zawodnicy, głodni zawodnicy, którzy chcą wygrywać. Nie wiem jaki będzie sufit. Skupiamy się na każdym kolejnym meczu, niedługo kończymy okres przygotowawczy, później wchodzimy w ligę i tak naprawdę myślę, że o jakimś konkretniejszym celu będzie mówić po pierwszej rundzie.
Tak jak Pan powiedział, okres przygotowawczy dobiega już końca. Jak Pan go ocenia?
Na pewno okres przygotowawczy był mocno pracowity, co chwilę dochodzili nowi zawodnicy. Cieszy mnie, że są to zawodnicy wcześniej przez nas wyskautowani, oglądaliśmy ich, zbieraliśmy informacje. Są to zawodnicy, którzy pasują pod model stricte piłkarsko, ale także cechami osobowościowymi. Więc na okres przygotowawczy to był czas w którym dużo się działo, zachodziło dużo zmian.
Jakbym go ocenił? Oceniłbym go takim jednym słowem; entuzjazm, który widzę w zespole, w sztabie szkoleniowym i u innych osób w klubie. Myślę, że kolejnym zdaniem, którym mógłbym go opisać to ciężko wykonana praca. Był to też czas budowy, który mam nadzieję, że już się kończy i będziemy łapać pewne automatyzmy, które będzie widać na boisku.
Właśnie chciałem zapytać o zmiany kadrowe, których jest dużo, po kolejnym spadku. Ilu brakuje jeszcze zawodników do skompletowania kadry?
Myślę, że kadra jest już praktycznie kompletna. Brakuje nam jednego lub dwóch zawodników. Dla nas zbliża się już koniec okienka transferowego, więc ciężko mi konkretnie odpowiedzieć. Koniec okienka wiążę się z tym, że kończą się też budżety. Nie ukrywam, że liczymy jeszcze na jedno bądź dwa nazwiska, ale będzie to też zależeć od naszych możliwości finansowych i okazji na rynku. My oczywiście będziemy chcieli te okazje wykorzystać, ale uważam, że na ten moment nasza kadra jest szeroka i wysoka jakościowo..
Chciałem też zapytać o to jak przebiegał proces rekrutacyjny nowych zawodników. W Warcie nie ma obecnie zatrudnionego dyrektora sportowego. Zakładam więc, że rola Trenera w sprowadzaniu nowych zawodników jest nieco większa niż zazwyczaj. Jak to wygląda i jak Pan się odnajduje w tej roli?
Odgrywałem już taką rolę w Wiśle Puławy, tam nawet w większym stopniu przez presję czasu. Tam na pięć dni przed startem ligi brakowało nam kilkunastu zawodników, więc mogę powiedzieć, że w Poznaniu jest pod tym względem duży komfort. W Warcie, wraz z moim sztabem oglądaliśmy zawodników, spotykaliśmy się z nimi, głównie online. Pokazywaliśmy im jak chcemy, żeby wyglądała Warta, jak chcemy grać, jakie są nasze wartości i dlaczego wybieramy konkretnego zawodnika. Głównie opierało się to na analizie, czy dany zawodnik pasuje pod kątem jakości i pod nasz model gry. Była to trochę taka mrówcza praca, dużo na wideo, dużo na telefonie, natomiast mam nadzieję, że to będzie zbierało swoje plony.
Teraz zadam jedno pytanie o zawodnika, który klub opuścił. Po dziewięciu latach z Wartą Poznań pożegnał się Jakub Kiełb. Chciałem zapytać jak bardzo czuć tą stratę w drużynie i kto zostanie nowym kapitanem “Zielonych”?
Wiadomo, że tacy zawodnicy jak “Kiełbik” to jest duża jakość i w dodatku jest osobą, która bardzo identyfikuje się z klubem. Spędził tu większość swojej piłkarskiej kariery i ma tą tożsamość “warciarza” co jest niezwykle istotne. Zależało mi na tym, by Kuba z nami został natomiast w tym przypadku zadecydowały aspekty, które nie są ode mnie zależne. Drogi między Kubą, a klubem rozeszły się, natomiast mamy plan na to jak go zastąpić. Wiedziałem, że taki scenariusz może się wydarzyć, więc byliśmy na to przygotowani. To na pewno duża strata, ale wierzę, że będziemy w stanie wyjść z tego obronną ręką.
Nowym kapitanem zespołu został Kamil Kumoch, a drugim jest Leo Przybylak.
Przejdźmy teraz do profilu Trenera. Tak jak Pan już wspominał, w poprzednim sezonie prowadził Pan Wisłę Puławy, z którą ostatecznie spadł Pan z drugiej ligi. WIemy doskonale, że sytuacja klubu była bardzo ciężka i widziałem nawet opinie, że zrobił Pan wynik ponad stan. Jak z Pańskiej perspektywy wyglądał poprzedni sezon i czy popełnił Pan jakieś błędy, których zamierza się Pan teraz wystrzegać?
Myślę, że ta historia to jest materiał na bardzo dobrą książkę. Zacznę od błędów jakie popełniłem. Był to dla mnie tak naprawdę pierwszy sezon w piłce seniorskiej i myślę, że tych błędów popełniłem sporo. Natomiast, mam to szczęście, że otaczam się gronem fantastycznych ludzi, mam tu na myśli sztab szkoleniowy, który po części przyjechał ze mną z Puław. Dużo z nimi rozmawiam, także o popełnionych przez nas błędach, które zawsze możemy przegadać, by ich potem unikać.
Jaki to był sezon? Dla mnie to był sezon bardzo ważny, ponieważ pokazał mi, że ścieżka, którą sobie obrałem jest tą, którą chcę podążać. Pod względem czysto sportowym, poprzedni sezon był bardzo ciężki. Było bardzo dużo różnych historii, chociażby fakt, że pięć dni przed pierwszym meczem ligowym zaczęliśmy treningi i dopiero dopinaliśmy kadrę. Przed pierwszym spotkaniem nasz autokar spóźnił się o godzinę, a mimo to wywieźliśmy punkt na wyjeździe z ŁKS-em Łódź (rezerwami). Sam start tej całej historii mówi o tym, co działo się później. Momentami panował duży chaos w środowisku klubu i wokół samej drużyny. Czy zrobiłem wynik ponad stan? Ja czuję trochę niedosyt, bo w pewnym momencie w rundzie jesiennej zajmowaliśmy miejsce barażowe do I Ligi. Później przez popełnione błędy, przez to, że kadra była dość wąska, straciliśmy wiele punktów i zaliczyliśmy serię kilku porażek z rzędu.
Jestem człowiekiem, który nie ocenia niczego zero-jedynkowo, szczególnie w przypadku poprzedniego sezonu, którego kontekst był bardzo wyjątkowy. Bardzo się cieszę, że się wydarzył, ponieważ ilość doświadczeń i trudnych sytuacji, którymi musiałem zarządzać, bardzo mnie zbudowały. Uważam, że to właśnie te wydarzenia mnie definiują jako trenera, nie sam wynik sportowy, który w tych warunkach ciężko żeby był lepszy, choć pewnie mógł być. Te wszystkie wydarzenia, które są za mną i za moim sztabem nas definiują i zostaną z nami i będziemy mogli je wykorzystać w przyszłości.
Co dalej z Wisłą Puławy?
Trener Maciej Tokarczyk w „Futbolówce”: czy czujemy się oszukani? To duże słowo. Na pewno czujemy wiele negatywnych emocji. Po to pracowaliśmy, jednoczyliśmy zespół i szliśmy w jednym kierunku, aby pokazać to na boisku. Podnieśliśmy się po pierwszym… pic.twitter.com/rivF7kEB5V
— Dominik Pasternak (@Do_Pasternak) March 5, 2025
Mówi Pan o niedosycie, mimo niekorzystnych warunków. Myśli Pan, że ambicja i entuzjazm to Pana największe atuty i to częściowo dzięki nim sprowadzono Pana do Warty?
Myślę, że tak i mam nadzieję, że to we mnie nigdy nie wygaśnie. Natomiast myślę też, że Warta Poznań potrzebowała takiej zmiany i świeżości. Tak jak mówiłem, zarząd klubu myśli procesowo, a ja nie boję się postawić na nieoczywistych ludzi, którzy mają określony potencjał, nie tylko na tu i teraz, ale być może na następny rok. W tym kierunku właśnie idzie nasz klub i myślę, że to jest jednym z powodów sprowadzenia mnie do klubu.
Właśnie jak już zaczęliśmy temat Pańskich cech, to chciałbym zadać kilka pytań. Znalazłem wypowiedzi byłych zawodników Trenera, którzy wypowiadają się na Pański temat. W tym artykule poruszono temat Pańskiego podejścia do zawodników, które jest bardzo bliskie osobiste. Czy tak faktycznie jest, a jeśli tak to dlaczego właśnie wybiera Pan taki sposób na “obcowanie” ze swoimi zawodnikami?
Cały proces, który tworzymy nie jest tylko mój, czy asystentów, tylko jest to proces wspólny. To co proponujemy piłkarzom też musi częściowo wyjść od nich, bo wtedy łatwiej będzie to przelać na boisko. Ja jestem też osobą relacyjną i autentyczną, co uważam za bardzo wartościową cechę. Widzę w tym podejściu bardzo dużo plusów, ale też pewne niebezpieczeństwa, na które trzeba uważać. Nasze podejście skautingowe też jest podobne, szukaliśmy zawodników, którzy mieli idealne umiejętności i cechy pod nasz model gry, bo łatwiej będzie ten model urzeczywistnić na boisku. Będę szedł w tym kierunku.
Przejdźmy do Pańskich preferencji taktycznych. W poprzednim sezonie Wisła Puławy grała na wahadłowych. Dlaczego preferuje Pan właśnie taki futbol i czy zamierza Pan go wprowadzić w Warcie Poznań?
Tak, ale nie zamykam się na inne rozwiązania. W meczach kontrolnych próbowaliśmy różnych rozwiązań, między innymi budowa na trójkę, czy czwórkę, mamy też kilka możliwości w zależności od tego czy budujemy wysoko, czy nisko. Mamy
przygotowanych kilka wariantów. Chcemy być zespołem który nie jest jednowymiarowy. Jesteśmy gotowi na to, by lepiej zarządzać meczem i dokonywać zmian. W Wiśle Puławy nie było na to przestrzeni, więc to jest duża różnica. Na papierze będziemy grać systemem 3-4-3, ale tylko na papierze. Nasi piłkarze są na tyle elastyczni, że możemy tym odpowiednio zarządzać.
Dlaczego ten system? Między innymi dlatego, że łatwo jest przechodzić z niego na inne rozwiązania. Jest to elastyczny system i również ofensywny, który daje bardzo dużo możliwości jeżeli chodzi o tworzenie linie podań, czy o kreowanie gry. Daje również sporo możliwości w grze defensywnej. Chcemy jak najczęściej łapać momenty pressingowe i być w wysokim pressingu. Natomiast w obronie niskiej, możemy zejść do piątki z tyłu, ubezpieczając swoje plecy i oddalając grę od pola karnego. Nie mówię, że ten system nie ma wad, bo ma, jak każdy. Jednakże, myślę, że jest on dla nas najbardziej odpowiedni i daje najwięcej możliwości
Mówi Pan dużo o grze ofensywnej, która była największą słabością Warty w poprzednim sezonie, w którym zdobyli zaledwie 22 bramki. Czy ma Pan w zanadrzu nowe rozwiązania, które pomogą “Zielonym” poprawić swoją skuteczność?
Bardzo dużo skupiamy się na działaniach w polu karnym, bo właśnie tam wygrywa się mecze. Mamy tam określone zasady, natomiast piłka nożna potrzebuje dużo pracy zawodników. Przy wejściu za linię obrony przeciwnika, zawodnicy muszą dać od siebie swój pierwiastek kreatywności. Nie wierzę w to, że piłka nożna jest schematycznym sportem. Uważam, że nie mogę kazać swoim zawodnikom grać zawsze w ten sam sposób, gdyż na dłuższą metę jest to nieskuteczne. Oczywiście mamy swoje określone DNA, swoje zasady, ale w obrębie ofensywy zawodnicy mają też pewną wolność.
Powiem teraz o twardych danych, ponieważ w trakcie spotkań często patrzymy na statystyki by mieć określony kontekst tego jak wygląda nasza gra. W meczu sparingowym z Pogonią Szczecin, który przegraliśmy 4:0, wydawać się mogło, że odnieśliśmy ogromną porażkę i było to jednostronne spotkanie. Natomiast według statystyk, weszliśmy więcej razy w pole karne Pogoni niż oni w nasze, oraz oddaliśmy podobną ilość strzałów. Pogoń wygrała dzięki świetnym reakcjom ich zawodników w polu karnym, na przykład Kamil Grosicki, który strzelił nam cudowną bramkę.
Patrząc na twarde dane, jestem spokojny o liczbę stworzonych sytuacji. Teraz musimy zacząć robić wszystko by te sytuacje wykorzystywać i na tym też skupiamy się w polu karnym. Tu nie chodzi o to samą jakość uderzenia, ale też o zachowania poprzedzające, czyli koncepty na poszczególnych pozycjach. Jeżeli będziemy to robić, to będziemy tworzyć sytuacje, a jeśli będziemy tworzyć sytuacje to będziemy zdobywać bramki.
A jakie ma Pan rozwiązania na grę defensywną? Wisła Puławy w poprzednim sezonie była drugą najgorszą drużyną w lidze właśnie pod względem straconych bramek. Czy ustawienie defensywy sprawia Panu więcej problemów niż ofensywy?
Myślę, że samo ustawienie nie było głównym powodem strącenia tylu bramek. W Wiśle Puławy był trochę innym problemem. Często mieliśmy sytuacje, gdy traciliśmy bramkę za bramką w krótkim odstępie czasu. Tu właśnie leżał nasz problem, bardziej pod względem mentalnym niż taktycznym. Nie chce by zabrzmiało to jak alibi, ale bardzo dużo wpływ miały na to problemy finansowe klubu. Nie potrafiliśmy odwracać wyników, bardzo się spieszyliśmy. Podobnie jak teraz w Warcie, w Wiśle Puławy mieliśmy bardzo młody, ambitny skład i często po stracie bramki za bardzo się otwieraliśmy. Mecz trwa 90 minut, więc nie można tak szybko rzucać wszystkiego na jedną kartę. W poprzednim sezonie zaliczyliśmy dwie serię czterech porażek z rzędu, które często były bardzo wysokie.
Ostatnie dwa pytania dla Trenera. W poprzednim sezonie Wartę prowadziło aż trzech trenerów, a pierwszy z nich, Piotr Jacek pracował przez zaledwie dwa miesiące. Czy nie obawia się Pan podzielenia losu swoich poprzedników?
To jest piłka nożna i właśnie z tym wiąże się mój zawód. Oczywiście, wierzę że tak nie będzie, że nie dam klubowi powodów do zwolnienia. Przychodząc tutaj nie myślę o tym, czy zostanę zwolniony, tylko skupiam się na swojej pracy. Skupiam się na tym na co mam wpływ, czyli na standardy mojej pracy oraz mojego sztabu. Na tym się skupiam, czyli na swojej pracy, a nie na tym czy i kiedy zostanę zwolniony.
Ostatnie pytanie dotyczy inauguracyjnego spotkania ligowego Warty, w którym zmierzy się z beniaminkiem drugiej ligi, Unią Skierniewice. Jak Pan zapatruje się na to spotkanie i jakie są wobec niego oczekiwania?
Myślę, że ogólnie czeka nas trudny sezon. Druga liga jest naprawdę trudna, też co sezon zmienia się w niej po siedem zespołów, więc ta specyfika jest bardzo zmienna. Jedną z nowych drużyn jest właśnie Unia Skierniewice, która też nigdy nie grała na poziomie centralnym. Zdecydowanie spodziewam się spotkania, na które przyjdzie dużo kibiców, którzy na pewno dodadzą swoim zawodnikom jeszcze większego entuzjazmu. Unia jest też budowana głównie na zawodnikach z poprzedniego sezonu, więc ma już swoją tożsamość i zgranie. Spodziewam się meczu system na system, gdyż Unia gra podobnym systemem do naszego.
Musimy być przygotowani mentalnie, musimy być gotowi na trudne momenty, które prawdopodobnie będą mieć miejsce, jak to w piłce nożnej. Musimy pokazać dojrzałość, bo o jakość się nie martwię. Chcemy grać swoje, przelać pomysł na boisko, co na ten moment nie wychodzi nam jeszcze idealnie. Wierzę w to, że jeśli połączymy dobre przygotowanie mentalne z naszą jakością to wywieziemy ze Skierniewic trzy punkty.